(relacja z rejsu „oczami” członka załogi, Druha Marka Kiszki)
W dniach od 20.04.2013 do 27.04.2013 roku członkowie SPH odbyli rejs po morzu Egejskim. Start i zakończenie rejsu w Atenach. Rejs odbył się na łodzi żaglowej Bawaria 44 o nazwie „MESAORIA” z ośmioosobową załogą pod dowództwem kapitana Andrzeja Marcińczyka.
Skład Załogi:
- Andrzej Marcińczyk – Kapitan
- Filip Kiszka – I Oficer
- Adam Figura
- Janina Marcińczyk
- Artur Staszkiewicz – II Oficer
- Krystyna Staszkiewicz
- Małgorzata Figura
- Marek Kiszka
Załoga prawie w komplecie, Kapitan Andrzej Marcińczyk z Proporcem ZHP (drugi z prawej) oraz I Oficer Filip Kiszka z Proporcem SPH (pierwszy z prawej).
Załoga tuż przed wypłynięciem – jak widać humory dopisują.
Dzień Pierwszy
W pierwszym dniu rejsu po małych ćwiczeniach na morzu dopłynęliśmy wieczorem do portu w Eginie, miejscowości o takiej samej nazwie jak wyspa na której jest położona. To bardzo malownicze miasteczko zbudowane na zboczu z bardzo wąskimi uliczkami po których poruszają się głównie motocykle i skutery. Wieczorne zwiedzanie Eginy było bardzo interesujące. Ruch na ciasnych uliczkach wydaje się mało bezpieczny. Jednak mieszkańcy bardzo sprawnie poruszają się na silnikowych jednośladach o różnym stanie technicznym. Dalsze zwiedzanie miasteczka zakończyliśmy rano następnego dnia czyli w niedzielę.
Pierwszy punkt docelowy – malownicze miasteczko Egina
Dzień drugi
Po zjedzeniu śniadania wypłynęliśmy w kierunku małego portu Korfos położonego na półwyspie Peloponez. W drodze przez krótki okres towarzyszyły nam wesołe delfiny. Po zwiedzeniu malowniczo położonego miasteczka w portowej tawernie zjedliśmy kolację przygotowaną z owoców morza. Niczym nie zmącona cisza w tym małym porcie pozwoliła nam na dobry sen.
Port Korfos na Półwyspie Peloponez
Dzień trzeci
Na pokładzie jachtu w morzu zjedliśmy pyszny obiad przygotowany z ryb zakupionych w Korfos. Następnym portem zaplanowanym w rejsie było Poros położone na wyspie również o takiej nazwie. Ślicznie położone miasteczko nad cieśniną pomiędzy wyspą Poros a półwyspem Peloponez urzeka każdego odwiedzającego. Malownicze, ciasne uliczki pnące się w górę wzniesienia i urokliwe kawiarenki potrafią oczarować. Nasza załoga spędziła tam miły, wesoły wieczór przy greckim winie w kameralnej tawernie.
Miasteczko Poros na Wyspie o tej samej nazwie.
Dzień czwarty
Następnego dnia, po południu wyruszyliśmy ku najdalej oddalonemu na południe, skrajnemu celowi naszej wyprawy. Była nim wyspa Hydra i jej przepiękna stolica, portowa miejscowość o tej samej nazwie. Malowniczy port w zatoce zrobił na wszystkich wielkie wrażenie już podczas wejścia do przystani. Następnego dnia cala załoga udała się na zwiedzanie czarującej Hydry. Kręte uliczki potrafiły wciągnąć na wiele godzin. W tym miasteczku jedynym środkiem transportu są muły i osły które oczekują na postoju jako TAXI. Nie można tam poruszać się nawet rowerami nie mówiąc o skuterach i samochodach. Woda do tego miasteczka jest transportowana tankowcem i tłoczona do miejskiej instalacji wodociągowej.
Port Hydra i miejscowy środek transportu czyli osły i muły
Dzień piąty
Z żalem wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po całym dniu na morzu dopłynęliśmy do Epidavros położonego na półwyspie Peloponez. Po pokonaniu trudności związanym z napełnieniem zbiorników jachtu wodą i zjedzeniu kolacji poszliśmy spać wcześniej, gdyż następnego dnia czekała nas wycieczka. Wczesnym rankiem udaliśmy się autobusem do antycznego amfiteatru. Doskonałe i precyzyjne rozwiązania architektoniczne amfiteatru sprzed 2500 lat niezmiennie zapewniają niesamowitą akustykę dla 14 tys osób na widowni. Jeżeli tego nie doświadczy się to wydaje się niemożliwe, że tak jest naprawdę. Szelest butów i dźwięk spadającej monety na scenie są słyszalne w każdym miejscu widowni amfiteatru. Nadal w tym gigantycznym amfiteatrze odbywają się spektakle teatralne. Nie jest to jedyny obiekt w tym miejscu, pozostałe antyczne budowle są bardzo zniszczone i obecnie trwają tam prace konserwatorskie.
Antyczny amfiteatr sprzed 2500 lat na Półwyspie Peloponez w miejscowości Epidavros
Dzień szósty
Po posiłku na jachcie, wypłynęliśmy w kierunku portu Perdika położonego na wyspie Egina. W drodze wreszcie mogliśmy cieszyć się silnym wiatrem. Podpłynęliśmy w pobliże portu, ale wiejący wiatr skusił nas aby trochę popływać na żaglach opływając kamienną bezludną wyspę. I znowu trochę inny malowniczy port. Wieczorem w tawernie zjedliśmy przepyszną kolację z owoców morza i żal było wracać na jacht ponieważ był to ostatni port przed powrotem do Aten.
Port Perdika na Wyspie Egima
Dzień siódmy
W piątek trochę zwiedzania miasteczka i wyruszyliśmy na ostatni etap rejsu, do portu Alimos w Atenach. Postawiliśmy żagle i popłynęliśmy w kierunku Aten. W jednej z zatok wyspy Egina rzuciliśmy kotwicę i urządziliśmy sobie przerwę na kąpiel w morzu Egejskim. Późnym popołudniem w piątek dotarliśmy do mariny Alimos, gdzie rzuciliśmy cumy po raz ostatni. Wieczorem pojechaliśmy na grecką biesiadę z baraniną i winem w jednej z restauracji w Atenach. W sobotni poranek bandera została zdjęta i rejs dobiegł końca. Przez cały rejs mieliśmy piękną słoneczną pogodę, dzięki której wszyscy się opalili i nie różniliśmy się od Greków. Było trochę za mało wiatru, ale każdy podmuch był skwapliwie wykorzystany. Wszyscy uczestnicy rejsu byli bardzo zadowoleni i trochę żal że tak krótko, a tyle jeszcze do zwiedzania np. Korynt.
I na zakończenie Rejsu kąpiel w Morzu Egejskim (jedna z Zatok Wyspy Egina)
Trochę zazdrościmy tak wspaniałego i udanego rejsu, ale serdecznie gratulujemy Kapitanowi i jego dzielnej Załodze. Druhowi Markowi dziękujemy za podzielenie się z Członkami Stowarzyszenia swoimi spostrzeżeniami z wyprawy. Zapewne przyjdzie pora na kolejne rejsy.