„Na Mazury, Mazury, Mazury,
Popływamy tą łajbą z tektury….”

Bez przesady, że z tektury!

Przecież to już po raz ósmy Stowarzyszenie Przyjaciół Harcerstwa w Krakowie zorganizowało obóz żeglarski. W obozie wzięło udział łącznie 19 osób, podzielonych na trzy wachty.


Ze względów formalnych część uczestników dołączyła do obozu w czasie jego trwania, ale i część musiała opuścić obóz wcześniej.

Niezmiennie w „Marinie BEŁBOT” wyczarterowano na potrzeby obozu trzy jachty klasy „TANGO”. Jacht „TANGO Czarter 780” - ( 8-osobowy) oraz 2 jachty „TANGO 730” – (6-osobowe).

Obóz rozpoczęliśmy zbiórką w dn. 25.06. o godz. 6.00 na parkingu Centrum Handlowego „Zakopianka”, skąd samochodami udaliśmy się w kierunku Mazur, a dokładnie do miejscowości Wilkasy. Szczęśliwie dotarliśmy do mariny „BEŁBOT” w godzinach popołudniowych, gdzie oczekiwała już na nas część uczestników obozu.

Po przekazaniu przez przedstawicieli mariny jednostek sternikom oraz rozdziału uczestników na wachty, rozpoczął się klar na łodziach, które na najbliższy okres będą stanowiły nasz obozowy ”dom”.

Część załogi w tym czasie, z Druhną Kwatermistrz na czele, wyjechała dokonać zakupy pozwalające na dbałość o nasze żołądki przez najbliższe dni obozowe.
Poranek niedzielny rozpoczął się uroczystym apelem na pomoście, oficjalnym rozpoczęciem obozu, podniesieniem bander ( „Proporzec SPH”) na wszystkich jednostkach oraz przedstawieniem spraw związanych z organizacją i bezpieczeństwem podczas pobytu na obozie.

Kadrę obozu stanowią:

Komendant - phm Andrzej Marcińczyk (jachtowy sternik morski, instruktor PZŻ)
Kwatermistrz - dh Izabella Nicek - (jednocześnie opieka medyczna)
Oboźny - hm Tadeusz Kubas - (sternik jachtowy)

Sternicy:

Wachta I - Sławomir Michalski - żeglarz jachtowy
Wachta II Paweł Firlit - jachtowy sternik morski
Wachta III Piotr Zadrożny - jachtowy sternik morski
Władysław Zadrożny

 

Podział uczestników obozu na wachty:

WACHTA I WACHTA II WACHTA III
Sławomir Michalski - sternik Paweł Firlit - sternik Władysław Zadrożny
Wernika Marcińczyk Adam Figura Andrzej Marcińczyk
Stanisław Kubas Izabella Nicek Paweł Zadrożny
Rafał Łukasik Adrianna Komorowska Dominik Ziemba
Mikołaj Łukasik Michał Leja Piotr Zadrożny - sternik
Tadeusz Kubas Filip Głuszcz Patryk Zadrożny
  Adam Skubida  

Niestety ze względów osobistych Piotr i Patryk Zadrożny dołączyli do nas dopiero w dn. 1-go lipca, natomiast Adam Skubida w dn. 2.07.
Z kolei w dn. 4.07. w godzinach porannych obóz opuścili Władysław i Paweł Zadrożny .

Po uporaniu się ze sprawami organizacyjnymi i kwatermistrzowskimi, na prośbę uczestników obozu skorygowano częściowo jego trasę, która ostatecznie przedstawiała się następująco:
Wilkasy – J. Kisajno – J. Dargin – J. Mamry – Mamerki – J. Mamry – J. Dargin –J. Kisajno – Giżycko – J. Niegocin – J. Jagodne – kanały mazurskie – J. Tałty – J. Mikołajskie – Mikołajki – J. Bełdany - śluza Guzianka – J. Guzianka – J. Nidzkie – Ruciane – śluza Guzianka – J. Bełdany – Wierzba – J. Śniardwy – Popielno – Wyspa „Czarci Ostrów”– J. Śniardwy – J. Mikołajskie – Mikołajki – J. Tałty – Kanały – J. Jagodne – Płw. Kula – J. Niegocin – kanał Niegociński – Marina Bełbot.

Zgodnie z ramowym rozkładem dnia , każdy dzień rozpoczynaliśmy pobudką o godz. 7.00, po czym odbywało się powitanie dnia i codzienna zaprawa poranna. Zaprawa odbywała się w dwóch grupach; - „Młodzieżowej” w formie marszobiegów i ćwiczeń pod dowództwem wyznaczonych sterników oraz grupy starszej, t.zw.: „geriatrycznej - 50+”, ćwiczenia stacjonarne pod kierunkiem Oboźnego lub Komendanta.

Następnie apel poranny, codziennie o godz. 8.00, a w jego programie podsumowanie przez Komendanta Obozu dnia poprzedniego oraz wskazanie zadań żeglarskich i obozowych na dzień bieżący.

Ok. godz. 10.00 wyruszaliśmy w drogę czyli żeglugę. W zależności od warunków pogodowych pod żaglami lub na silnikach gdy wiatr nie pozwalał na postawienie żagli.
Pierwszy sygnał ostrzegawczy, czyli sygnały wysyłane przez służby meteorologiczne w związku z nadchodzącym frontem atmosferycznym zobaczyliśmy już w momencie płynięcia przez Jezioro Mamry, w kierunku m. Mamerki, do których wpływaliśmy przy bardzo mocnym wietrze. Wszystko odbyło się w sposób bezpieczny i zakotwiczyliśmy przy pomoście.

Mamerki - Uczestnicy wycieczki przed wejściem do schronów

Mamerki - Uczestnicy wycieczki przed wejściem do schronów

Pobyt w m. Mamerki zaowocował oczywiście wycieczką do bunkrów, które w czasach II wojny światowej stanowiły Kwaterę Główną Dowództwa Niemieckich Wojsk Lądowych. Bunkry te w obecnej chwili stały się bardzo sławne ze względu na poszukiwania tzw. „Bursztynowej Komnaty”. Zwiedziliśmy wszystkie dostępne dla turystów miejsca wraz z wyjściem na znajdująca się na terenie bazy wieżę widokową. Widok na jezioro Mamry i okolicę niezapomniany.

Mamerki - Podczas zwiedzania schronów i na wieży widokowej

Mamerki - Podczas zwiedzania schronów i na wieży widokowej

Mamerki - Podczas zwiedzania schronów i na wieży widokowej

Wieczorem, zgodnie z wieloletnią tradycją ognisko z opowieściami tematycznymi oraz śpiewem przy akompaniamencie gitarowym Sławka Michalskiego. Natomiast przed rozpoczęciem ogniska odbył się wspólny posiłek przygotowany przez niezastąpionego w tym względzie druha Komendanta, czyli „Zupa z kociołka”. Oczywiście w przygotowaniu produktów i drewna na ognisko wzięli udział wszyscy uczestnicy obozu. Smak wspaniałej zupy wspominany był do końca obozu. Powtórka „Kociołka” odbyła się nad Jeziorem Nidzkim.

Komendant dh. A. Marcińczyk – podczas przygotowywania „Zupy z kociołka” dla uczestników obozu i dh. Rafał Łukasik jako strażnik ognia

Komendant dh. A. Marcińczyk – podczas przygotowywania „Zupy z kociołka” dla uczestników obozu i dh. Rafał Łukasik jako strażnik ognia

wspólny posiłek

wspólny posiłek

Potem śpiew przy ognisku – dh.dh. Sławek, Iza, Ada, Dominik

Potem śpiew przy ognisku – dh.dh. Sławek, Iza, Ada, Dominik

W drodze na południe odwiedziliśmy Giżycko przepływając kanał Łuczański wraz z oczekiwaniem na otwarcie zabytkowego mostu obrotowego znajdującego się na trasie kanału. Nieodzowną częścią zwiedzania Giżycka była oczywiście wizyta w „Twierdzy BOYEN”.

Dzień pełen wrażeń zakończył się spłynięciem Jeziorem Niegocin do m. Bogaczewo aby wieczorem po bezpiecznym zacumowaniu i zakotwiczeniu - tradycyjnie pogawędzić.
Kolejny dzień to żegluga J. Jagodnym i kanałami Szymońskim , Mioduńskim, Leleckim i Tałckim oraz jeziorkami Szymon, Kotek Wielki i Tałtowisko na J. Tałty. Piękna i bezwietrzna pogoda nie pozwoliła na rozwijanie umiejętności żeglarskich pod żaglami, natomiast załogi przechodziły szkolenie motorowodne, łącznie ze wzajemnym bezpiecznym holowaniem. Kolejny wieczór, ognisko, noc nad pięknym J. Tałty.

Manewr holowania wzajemnego łodzi

Manewr holowania wzajemnego łodzi

Kolejnym turystycznym punktem jest miasto Mikołajki – centrum życia żeglarskiego Mazur. Zwiedzamy, uzupełniamy zapasy kwatermistrzowskie oraz przyjmujemy na „pokład” dh. Piotra i Patryka Zadrożnego.

Kolejny etap to południe Mazur – J. Bełdany, śluza „Guzianka” , J. Nidzkie. W m. Ruciane przyjmujemy na pokład kolejnego członka obozu Adama Skubidę. Warunki pogodowe znakomite pozwalające w pełni poznać tajniki żeglarstwa. Wieczór jak zwykle ognisko, gawęda i śpiew.

Poranek niedzielny na J. Nidzkim zaskakuje nas ciągłym opadem deszczu ale już wczesnym popołudniem stawiamy żagle i przemieszczamy się w następne miejsce w pobliże m. Pranie.
Wieczorem już bez żadnych niespodzianek, kolejna jak już wyżej wspomniałem wspólna kolacja czyli zupa z kociołka w wykonaniu dh. Komendanta. Zachwytów i pochwał o smakowitości zupy nie było końca. Po kolacji ognisko, wspomnienia, gawędy oraz wspólny śpiew pod wodzą nieocenionego szantymena dh. Piotra Zadrożnego.

Oczywiście, nie mogło się obyć bez wizyty w leśniczówce „Pranie” miejscu ulubionym na wypoczynek przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego twórcy m.in. Teatrzyku „Zielona Gęś”.

Od roku 1980 leśniczówka zamieniona na Muzeum K.I. Gałczyńskiego wypełniona jest pamiątkami po poecie. Odbywa się tu w okresie letnim wiele wydarzeń kulturalnych. Do leśniczówki prowadzi piękna ścieżka edukacyjna opowiadająca o okazach przyrodniczych znajdujących się w okolicy.

Leśniczówka Pranie – uczestnicy wycieczki przed muzeum

Leśniczówka Pranie – uczestnicy wycieczki przed muzeum

I rozpoczynamy drogę powrotną tzn. kierunek północny a więc żagle, manewry, składanie masztów a po drodze m. Ruciane, śluza Guzianka ( o dziwo bez oczekiwania w kolejce), J. Bełdany, Wierzba. Cumowanie w towarzystwie „Konika Polskiego”, który zamieszkuje wolno tutejsze okolice. Okaz który nam towarzyszył, to samiec sprowadzony z rejonów „Roztoczańskiego Parku Narodowego”.

Wierzba - „Konik Polski” na wolnym wybiegu

Wierzba- „Konik Polski” na wolnym wybiegu

Następny etap to Popielno i ośrodek badawczy PAN w którym zwiedzamy muzeum, hodowlę bobrów. Każdy z uczestników wycieczki mógł osobiście pogłaskać młodego bobra przyniesionego przez asystentkę oprowadzającą nas po Ośrodku. Niestety nie było możliwości zobaczenia hodowli tzw. żubroni, gdyż w tym dniu odbywała się kontrola lekarza weterynarii i zwiedzających nie wpuszczano. Ale i tak wrażeń i okazów zwierząt do zobaczenia było sporo.

Po zakończeniu wizyty, rozwijamy żagle i zaliczamy etap żeglugi po największym polskim jeziorze czyli Śniardwach oraz postój na wyspie „Czarci Ostrów”. Niestety bez ogniska (zakaz rozpalania) ale była za to możliwość zobaczenia fragmentów murów starych fortyfikacji, kąpieli w jeziorze (kilkadziesiąt metrów płycizny) i przeźroczyście czysta woda.

Przed nami niestety już powrót i najdłuższy etap żeglugi. Piękna żegluga po J. Śniardwy, potem wykazanie umiejętności żeglarskich na tzw. Przeczce czyli przejściu na J. Mikołajskie i znów piękna żegluga. Manewry składania masztu (mosty w Mikołajkach) , J. Tałty – wiało coraz mocniej.

Poprzez kanały i jeziorka aż wpłynęliśmy na J. Jagodne. W zatoce Szymonieckiej manewry: stawianie masztu, refowanie żagli ( idzie front) a przed nami jeszcze wymienione J. Jagodne. W strugach deszczu, przy zrefowanych żaglach i pomyślnym wietrze pokonujemy Jezioro Jagodne i już przy sprzyjającej pogodzie czyli bez deszczu dobijamy do znanego miejsca postoju na Półwyspie Kula.

Flotylla zacumowna

Flotylla zacumowna

W tym miejscu odbywa się zwyczajowo Chrzest Żeglarski. Po przygotowaniu drewna i miejsca ogniskowego, przybył do brzegu Komendant i oznajmił ku ogólnemu niezadowoleniu neofitów, że „Król mórz, oceanów i wszelakich wód – Posejdon” nie zaszczyci ich swoją obecnością z powodów sobie tylko znanych. Widocznie gniew Króla był duży, bo zesłał nam kolejną falę opadów, która nam towarzyszyła do późnych godzin nocnych. Mimo tego ognisko udało nam się rozpalić, ale śpiewów i wspomnień w kręgu nie było możliwości przeprowadzić.

Najmłodsi załoganci również ćwiczą – przy sterze Mikołaj Łukasik

Najmłodsi załoganci również ćwiczą – przy sterze Mikołaj Łukasik

W ostatnim dniu złość „Króla Wód” nieco zelżała ale wiatr zmusił załogi do wypłynięcia na zrefowanych żaglach i pokonania ostatniego akwenu czyli Jeziora Niegocin na takowych. Na szczęście wiało mocno ale pomyślnie i bardzo szybko pokonaliśmy akwen Jeziora i dopływając do kanału Niegocińskiego przed którym ostatni raz przećwiczono manewr składania masztu. Pokonując kanał, który jest jednym z najbardziej zaniedbanych pod względem infrastruktury brzegowej, mieliśmy jeszcze możliwość treningu manewrów na silniku. Pokonanie kanału, manewr stawiania masztu były ostatni po wpłynięciu na J. Tałty.

Przed nami tyko cumowanie w marinie „BEŁBOT”, co odbyło się przy pomostach mariny, po wskazaniu miejsca jej przez pracowników. Następnie klar łodzi, pakowanie i oficjalne opuszczenie bander. Po sprawnym przeprowadzeniu klaru, pakowaniu i zdaniu łodzi obsłudze mariny odbył się ostatni pożegnalny apel. W czasie apelu Komendant przeprowadził ocenę obozu (oczywiście była wysoka), wręczył najbardziej wyróżniającym się uczestnikom i kadrze „raksy” lub „szeklowniki”, a pozostałym uczestnikom „mini szekle”. Po raz ostatni zawiązaliśmy krąg i zaśpiewaliśmy „ Na pożegnanie wszyscy razem”.

Po śpiewie i oficjalnym zakończeniu obozu Druh Komendant zaprosił wszystkich uczestników na ostatni wspólny obiad, który ze smakiem (bo naprawdę bardzo smaczny) zjedliśmy w gospodarstwie agroturystycznym w m. Wilkasy. Po zakończonym obiedzie pożegnań i uścisków nie było końca a daleka droga przed nami. Oczywiście mamy nadzieję na spotkanie za rok.

Opracował:
hm. Tadeusz Kubas

Zdjęcia:
Rafał Łukasik
hm. Tadeusz Kubas