Trasa rejsu: Giżycko -J. Kisajno -J. Dobskie – Kąt Rajcocha – J. Dobskie – J. Dargin – Sztynort – J. Mamry – Mamerki – J. Mamry – J. Święcajty – Ogonki - J. Święcajty - J. Mamry – J. Dargin - Królewski Róg - J. Kisajno – Giżycko – J. Niegocin – J. Boczne - Płw. Kula –J. Jagodne – kanały – J. Tałty - J. Ryńskie – Zat. Mrówki - J. Ryńskie – Ryn - J. Ryńskie - Zat. Mrówki - J. Ryńskie - J. Tałty – kanały - J. Jagodne - Płw. Kula - J. Boczne – J. Niegocin - J. Kisajno – Giżycko
Wachta II na Jeziorze Dobskim: za sterem Druh Daniel Marcińczyk, przy szotach grota Druh Piotr Majkowski, a przy szotach foka Druh Sławomir Michalski (sternik)
Jezioro Mamry – oj, trochę wiało
Zarząd stowarzyszenia wyczarterował w Firmie: „Marina BEŁBOT” Giżycko cztery łodzie żaglowe „TANGO 730” (6 osób; długość 7,30 m ; szerokość 2,80 m ; powierzchnia żagli 25 m2).
Kadra obozu:
Komendant – hm. Krzysztof Poniedziałek
Kwatermistrz – druh Piotr Głownia
KWŻ - phm. Andrzej Marcińczyk
Oboźny – funkcję oboźnego na zmianę przejmowali dh, dh: Krzysztof Kalita, Justyna Marchewka, Janusz Samborski, Izabella Nicek, Piotr Majkowski
Sternicy:
phm. Maciej Struś – Kapitan Jachtowy
Paweł Firlit – Jachtowy Sternik Morski
Piotr Zadrożny – Jachtowy Sternik Morski
Sławomir Michalski – Żeglarz Jachtowy
Piotr Głownia – Żeglarz Jachtowy
Podział wacht:
WACHTA I | WACHTA II | WACHTA III | WACHTA IV |
Piotr Zadrożny - sternik | Sławomir Michalski - sternik | Paweł Firlit - sternik | Maciej Struś - sternik |
Władysław Zadrożny | Weronika Marcińczyk | Anna Trąbka | Justyna Marchewka |
Patryk Zadrożny | Daniel Marcińczyk | Michał Leja | Krzysztof Kalita |
Paweł Zadrożny | Aleksandra Majkowska | Adam Skubida | Antoni Nakonieczny |
Andrzej Marcińczyk | Piotr Majkowski | Janusz Samborski | Mikołaj Zaremba |
Piotr Głownia | Krzysztof Poniedziałek | Izabella Nicek | Gabriela Kwartnik |
Aleksandra Badowska |
Nietypowo, w połowie obozu nastąpiły zmiany niektórych wacht:
WACHTA I | WACHTA II | WACHTA III | WACHTA IV |
Sławomir Michalski - sternik | Krzysztof Poniedziałek - sternik | Paweł Firlit - sternik | Maciej Struś - sternik |
Piotr Głownia | Weronika Marcińczyk | Anna Trąbka | Justyna Marchewka |
Aleksandra Badowska | Daniel Marcińczyk | Michał Leja | Krzysztof Kalita |
Robert Rzycki | Aleksandra Majkowska | Adam Skubida | Antoni Nakonieczny |
Mariusz Bryndza | Piotr Majkowski | Janusz Samborski | Mikołaj Zaremba |
Izabella Nicek |
Każdego dnia punktualnie o 7.00 wszyscy uczestnicy obozu budzeni byli przez oboźną/ oboźnego. Celem obudzenia śpiochów wykorzystywaliśmy walory naturalne w postaci orzeźwiającej wody w jeziorze. Potem przychodził czas na poranną zaprawę - najczęściej bieg przełajowy i gimnastyka nad jeziorem. Punktualnie o godzinie 8.00 odbywał się apel poranny.
Mamerki – ognisko to okazja do wysłuchania ciekawych morskich opowieści i wspólnego śpiewania
Codzienny poranny Apel – tym razem w Ogonkach nad Jeziorem Święcajty
Później był czas na zjedzenie śniadania, klar na łodziach oraz poranną toaletę. Około godziny 10.00 wszystkie łodzie odbijały od nabrzeża i pokonywały kolejny odcinek trasy po malowniczych wodach mazurskich jezior.
Późnym wieczorem każda załoga niechętnie spływała z jeziora i cumowała łódź. Część uczestników obozu przyrządzała kolację, a reszta przygotowywała miejsce oraz drewno na wieczorne ognisko.
Każde z nich składało się z dwóch części tematycznych; harcerskiej i żeglarskiej. W części harcerskiej, gawędy przygotowane przed rozpoczęciem obozu, wygłaszali wyznaczeni członkowie kadry oraz uczestnicy. Nie brakowało również piosenek. Do wspólnego śpiewania zachęcali, zapewniając akompaniament gitarowy: Sławomir Michalski oraz Piotr Zadrożny.
Urocza Zatoka, tzw. Kąt Rajcocha na Jeziorze Dobskim – nasza flotylla prezentuje się okazale
Natomiast w części żeglarskiej bezkonkurencyjny był druh phm. Maciej Struś, który w tej dziedzinie posiada olbrzymią wiedzę zarówno teoretyczną, jak i praktyczną. Wszyscy usłyszeliśmy wiele ciekawych morskich opowieści, zawierających również wiele przydatnej i bardzo skutecznie przekazywanej wiedzy żeglarskiej.
W czasie obozu był również realizowany rozszerzony program szkolenia praktycznego: manewrowanie jachtem pod żaglami i na silniku, stawianie i składanie masztu oraz przejście kanałów. Zdobyta wiedza była wystarczająca do zaliczenia części teoretycznej mini kursu na stopień żeglarza.
Oprócz żeglowania, był czas na zwiedzanie malowniczego Rynu, urokliwego Giżycka oraz interesujących Mikołajek. W Rynie udaliśmy się na zamek. Wszyscy z entuzjazmem przechadzaliśmy się po wytwornych komnatach i malowniczym, wspaniale odrestaurowanym dziedzińcu. Później zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia w dybach. Udało się nam ( bez wielkiego wysiłku) wiarygodnie odtworzyć postać bezwzględnego kata.
Mamerki - w drodze do Muzeum II Wojny Światowej
Dwa dni cumowaliśmy w Mamerkach ponieważ koniecznie chcieliśmy zobaczyć bunkry dowództwa Wehrmachtu. W Muzeum II Wojny Światowej usłyszeliśmy wiele ciekawostek na temat Bursztynowej Komnaty, zostaliśmy oprowadzeni po dwóch bunkrach połączonych 30 m podziemnym tunelem, obejrzeliśmy tajne bronie III Rzeszy, a także udaliśmy się do rekonstrukcji łodzi podwodnej U-BOOT. Po zwiedzeniu tych interesujących miejsc nie wszyscy mieli ochotę, by udać się na kilkukilometrową wędrówkę do śluzy na nigdy nie ukończonym Kanale Mazurskim. Niech żałują! Przyjemny spacer brzegiem kanału, ogromne wrota oraz niesamowicie działająca na wyobraźnię gigantyczna konstrukcja zdecydowanie warta była obejrzenia. Kanał miał połączyć jeziora mazurskie z rzeką Pręgotą w celu uzyskania drogi wodnej do Bałtyku.
Na każdym jachcie dumnie powiewał Proporzec naszego Stowarzyszenia
Jezioro Jagodne – Płw. Kula, nasze ulubione miejsce do cumowania łodzi
Przedostatniego dnia obozu przyszedł czas na najbardziej oczekiwany przez przyszłych żeglarzy chrzest. Nad Jeziorem Jagodnym, na Półwyspie Kula wszystkich nowych uczestników obozu oczekiwała największa osobistość- Neptun, Król Wszystkich Wód i Oceanów, wraz z Małżonką- Prozerpiną, Astrologiem, Medykiem oraz zgrają Morskich Diabłów. Neofici przeżyli tam Chrzest Żeglarski, przygotowany według tradycyjnej ceremonii, o którym nie łatwo będzie im zapomnieć.
Około godziny 18 „nieszczęśników” zapędzono przed oblicze Komendanta Obozu. Dzięki jego zabiegom, Neptun zgodził się nadać imiona i przyjąć neofitów w grono żeglarzy, lecz nie od razu… Najpierw musieli udowodnić, iż są tego godni przechodząc ciężką próbę charakteru przygotowaną przez przebiegłe i złośliwe diabły. Niczym galernicy w dawnych czasach, neofici zostali skuci łańcuchami i w milczeniu czekali na swój los. Każdy z nich poczuł na swych plecach bezwzględnie wymierzane razy biczami z glonów i pokrzyw. Następnie musieli uwolnić się z pajęczej sieci i uciec przed grasującym rekinem. Wykąpani przez diabły w błotku i szyszkach stawili się do badań lekarskich, gdyż każdy prawdziwy żeglarz musi być odporny na wszelkiego rodzaju choroby. Po kolei zostali poddani wnikliwym oględzinom, a ci, którzy przejawiali jakiekolwiek objawy zostali wyleczeni ohydnym, lecz skutecznym lekarstwem, oraz ochłodzeni na wypadek gorączki.
Ostatnią próbą stał się żywioł wody - żywioł, którego każdy przyszły żeglarz powinien się nie tylko strzec , ale i umieć z nim się zmagać. I właśnie walka z tym żywiołem doprowadziła neofitów przed tron Neptuna, który doceniając zaprezentowany przez nich chart ducha, nadał im nowe, żeglarskie imiona, którymi mają prawo posługiwać się na wodach całego globu:
- Aleksandra Badowska – Piejąca Syrena
- Michał Leja – Niezaspokojony Szpring
- Antoni Nakonieczny – Niesforny Fok
- Mikołaj Zaremba – Skrzypiący Blok
- Adam Skubida – Szczebioczący Gafelek
- Anna Trąbka - Mazurska Mora
Ogonki na Jeziorze Święcajty – świetne miejsce do cumowania łodzi i odpoczynku
Żeglowanie po Jeziorze Tałty to prawdziwa frajda
Następnego dnia, po pokonaniu Jeziora Niegocin, przypłynęliśmy do Mariny BEŁBOT na Jeziorze Wilkasy. Ponieważ był to ostatni dzień obozu, wykonaliśmy klar na łodziach, a następnie zdaliśmy je właścicielowi. Późnym popołudniem zebraliśmy się na ostatni wspólny Apel. Po oficjalnym pożegnaniu zawiązaliśmy krąg i donośnym „Bratnie słowo …….” obiecaliśmy utrzymać przyjaźnie zawarte na obozie. Ostatni raz rzuciliśmy okiem na jezioro, pożegnaliśmy Mazury i wsiedliśmy do samochodów. Każdy odjeżdżał z ciężkim sercem, lecz pocieszenie niosła myśl, że za rok znów będziemy mogli wrócić „na jeziora.” Do tego czasu będziemy mogli często się spotykać i wspólnie wspominać wspaniałe chwile spędzone na mazurskich wodach w towarzystwie bardzo sympatycznych osób.
Tekst: Izabella Nicek