Ogród Zimowy robi wrażenie
W roku bieżącym do Truskawca wyjechało 43 uczestników, poniżej ;lista.
- BIEDROŃSKA-SŁOTA Beata
- BIAŁECKI Zbigniew
- KARNICKA-BIAŁECKA Elżbieta
- BOGUSŁAWSKI Leszek
- BOGUSŁAWSKA Teresa
- DUDKOWSKI Bogdan
- DUDKOWSKA Ewa
- DOBOSZ Teresa
- JACH Aldona
- JACH Krzysztof
- JARZYNA Jadwiga
- JELONEK Adam
- JUREK Zofia
- KĘPA Grażyna
- KMIECIK Andrzej
- KMIECIK Barbara
- KOMOROWSKA Małgorzata
- KOWALEWSKA Wanda
- KUCHARSKA Bernadeta
- KUCHARSKI Władysław
- MALERKO Zofia
- MERSTALLINGER Hanna, Maria
- MERSTALLINGER Tomasz
- MRÓZ Irena
- MRÓZ Andrzej
- OPALIŃSKA-JELONEK Zofia
- PIASECKA Anna
- PIASECKI Stanisław
- RACZYŃSKA Maria
- PIETSCH - VALENTA Kaja
- PODWYSOCKA-KOBYLSKA Beata
- REINHARD-CHLANDA Małgorzata
- RYKS Ewa
- RYSZ Jerzy
- SZATAN Teresa
- TARNAWSKA Anna
- TARNAWSKI Jerzy
- TEKIELA Grażyna
- WERESZCZYŃSKI Bogusław
- WERESZCZYŃSKA Elżbieta
- WÓJCIK Marzena
- WÓJCIK Maria
- WYWIAŁ Krystyna
Program pobytu obfitował w wiele wydarzeń, po pierwsze kwestie czysto lecznicze, czyli badania lekarskie i udział w zabiegach leczniczych przepisanych przez lekarza prowadzącego. W sumie ta część pobytu zajmowała codziennie do południa, a po obiedzie dodatkowo 2, 3 godziny. W czasie „wolnym” braliśmy udział w wycieczkach, m. in. dwa razy byliśmy we Lwowa, do Borysławia i Twierdzy TUSTAŃ oraz do Drohobycza. Do tego należy dodać udział w wieczorku zapoznawczym i pożegnalnym, wyjście do Delfinarium, zwiedzanie Truskawca oraz udział w koncercie słynnego zespołu muzyki ludowej „BARWY KARPAT w ramach Wieczoru Ukraińskiego. Aż dziw bierze, że udało się zorganizować kilka harcerskich „Kominków”.
Uroczysta kolacja w trakcie Wieczorka Pożegnalnego (Restauracja w Drohobyczu)
Występ Zespołu ukraińskiej muzyki ludowej „BARWY KARPAT”
Druhna Beata Biedrońska-Słota tak zapamiętała wyjazdy do Lwowa:
„Nasz pobyt w Truskawcu w tym roku obfitował w ciekawe wydarzenia. W sobotę (16.10.2021 r.) wyjechaliśmy do Lwowa specjalnie aby znowu zobaczyć Teatr Opery i Baletu. Teatr zaprojektował pod koniec XIX wieku Zygmunt Gorgolewski. Fasadę ozdobiły rzeźby Antoniego Popiela i Wójtowicza, a w foyer na piętrze, dziś pięknie odnowione, sceny z różnych utworów literackich. Wizyta w teatrze, prócz spektaklu, bardzo dobrze wystawionego i świetnie zaśpiewanego, zwykle składa się też z możliwości obejrzenia kurtyny namalowanej przez Henryka Siemiradzkiego. Tym razem niestety, nie było nam dane. Zdaje się, ze kurtyna ta opuszczana bywa tylko w z okazji premier.
Wnętrze Opery robi wielkie wrażenie
Zaraz po spektaklu trzeba było wracać do naszego super Sanatorium w Truskawcu. Niektórzy jeszcze przed spektaklem zdążyli zobaczyć Katedrę Ormiańską zbudowaną w XIV wieku i pięknie ozdobioną znacznie później, na początki zeszłego wieku, mozaikami Józefa Mehoffera w kopule osadzonej na dwunastobocznym tamburze i niezwykłej urody freskami autorstwa Jana Rosena. Wnętrze aktualnie dostępne jest tylko częściowo, rozpoczęto bowiem konserwację od dawna zresztą wyczekiwaną.
Miejsce spoczynku Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim. Znicze zapalają od lewej Druhna Grażyna Kępa, po prawej Druhna Ewa Dudkowska.
Dalszy ciąg zwiedzania nastąpił w niedzielę. Najpierw oczywiście niezwykły Cmentarz Łyczakowski z zastygłą historią. Leżą tu Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, Władysław Bełza, Artur Grottger, Stefan Banach, żołnierze napoleońscy, powstańcy listopadowi 1831, styczniowi 1873 i wielu, wielu jeszcze rodaków aż po najbardziej wzruszającą część – Cmentarz Orląt. Trudno tu powstrzymać łzy „mortui sunt, ut liberii vivimus”. Składamy Im cześć i kierujemy się do centrum miasta.
Cmentarz Polskich Orląt – wydzielona część Cmentarza Łyczakowskiego
Najpierw Plac Bernardyński z jednym z najpiękniejszych kościołów lwowskich. Wybudowany w stylu manieryzmu wg proj. Pawła Rzymianina, ozdobiony znakomitymi freskami. Prace konserwatorskie prowadzone były w nim przy pomocy polskich konserwatorów. W 1991 roku przekazany został przez władze miejskie wraz z częścią dawnego klasztoru greckokatolickiemu zakonowi Bazylianów. Dzięki temu zmiany we wnętrzu są minimalne, obrządek ten bowiem, jako unicki, niewiele odbiega od łacińskiego.
Stamtąd prosto do Katedry, gdzie król Jan Kazimierz w 1656 roku ślubował Matce Boskiej „aby lud królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków był uwolniony”. W pięknej bazylice wita nas szczególnie ważna pamiątka – tablica poświęcona Oldze i Andrzejowi Małkowskim, twórcom harcerstwa polskiego, odsłonięta i poświęcona w katedrze łacińskiej we Lwowie w 1991 r. z okazji 80-lecia powstania pierwszych drużyn skautowych.
Tuż obok Kaplica Boimów, niezwykłe dzieło. Bogato zdobiona licznymi płaskorzeźbami zakrywającymi prawie całkowicie powierzchnie zgodnie z zasadą horror vacui, robi niezwykłe wrażenie, tak z zewnątrz, jak i wewnątrz Uwagę zwraca przede wszystkim bogato zdobiony, rzeźbiony ołtarz kaplicy, którego wykonanie przypisuje się Janowi Pfisterowi.
Jeszcze spacer wzdłuż pierzei Rynku. Wyróżnia się naturalnie fasada Czarnej Kamienicy, bo pokryta na czarno spatynowanym piaskowcem, zbudowana w 1582 roku. Była własnością króla Jana III Sobieskiego, dlatego zwana jest też królewską. Teraz mieści się w niej Muzeum Historyczne z wystawami i pomieszczeniami po remoncie, w których można zobaczyć rzemiosło artystyczne, portrety. Warto też zajrzeć na piękny renesansowy dziedziniec z krużgankami i kawiarnią na parterze.
Jeszcze zajrzeliśmy do pobliskiego kościoła jezuitów pod wezwaniem Świętych Piotra i Pawła. Został zbudowany przez Towarzystwo Jezusowe w stylu barokowym na początku XVII wieku, zamknięty przez rząd sowiecki w 1946 r. i przez kilkadziesiąt lat służył jako magazyn ksiąg. Wzorem dla świątyni był rzymski kościół Il Gesù. Sam kościół lwowski wykazuje podobieństwo do krakowskiego kościoła św. św. Piotra i Pawła (też inspirowanego Il Gesù); otrzymał zresztą identyczne wezwanie. W czasie, kiedy był magazynem ksiąg należących do Ossolineum we Lwowie, wnętrze wypełniały wielkie regały, ale dach przeciekał i był zniszczony tak dalece, że można było zauważyć rosnące na nim drzewa. Teraz trwają tam intensywne prace prowadzone dzięki Narodowemu Instytutowi Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA.
Niektórzy zdążyli jeszcze zobaczyć zbiory Lwowskiej Galerii Obrazów im. Borysa Woźnickiego. Galeria po remoncie została otwarta ponownie. Mieści przy ulicy Stefanyka na przeciwko Ossolineum. Można zobaczyć tam dzieła Jana Piotra Norblina, Marcelego Bacciarellego, Kazimierza Wojniakowskiego, Antoniego Brodowskiego, Henryka Rodakowskiego, Artura Grottgera, Jana Matejki, Aleksandra Gierymskiego, Jana Stanisławskiego, Leona Wyczółkowskiego, Józefa Chełmońskiego, Józefa Mehoffera, Stanisława Wyspiańskiego, Olgi Boznańskiej, Władysława Słowińskiego, Jacka Malczewskiego i innych wybitnych malarzy. Kolekcja ma olbrzymie znaczenie dydaktyczne, estetyczne i naukowe.
Wróciliśmy zadowoleni wieczorem aby znów następnego ranka poddać się planowanym zabiegom. Resztę zobaczymy w przyszłym roku.”
Druhna Małgorzata Chlanda tak opisuje wycieczkę do Drohobycza:
„W środę 20 października odbyliśmy już ostatnią wycieczkę. Tym razem do Drohobycza – miasteczka oddalonego zaledwie kilkanaście kilometrów od truskawieckiego zdroju. Drohobycz niegdyś osławiony jako ośrodek złotodajnej ropy oraz unikatowego ozokerytu, nazywany „galicyjską Pensylwanią”, obecnie kojarzony jest głównie z legendarną postacią Brunona Schulza. Zwiedzanie pod kierunkiem przewodnika rozpoczęliśmy jednak od zabytkowej drewnianej cerkwi św. Jerzego z przełomu XV i XVI wieku, usytuowanej na przedmieściu miasteczka. Jej piękna bryła wyróżnia się zwartą sylwetą, nakryta jest trzema kopułami i opasana głębokimi podcieniami. Stanowi majstersztyk ciesielskiej konstrukcji! Ściany i kopułę dwukondygnacyjnego wnętrza zdobią freski w układzie pasowym przedstawiające sceny pasyjne; niestety zdemontowany do konserwacji ikonostas zastąpiony został fotograficzną atrapą. Kolejnym punktem odkrywania Drohobycza była wizyta w miejskim muzeum mieszczącym się w paradnym pałacyku dawnego naftowca. W salach parteru urządzono ekspozycję poświęconą Schulzowi, w postaci fotograficznej dokumentacji o życiu artysty oraz faksymiliów jego prac. Oprowadzała nas szefowa muzeum w języku ukraińskim, z czego niewiele można było zrozumieć. Największe zainteresowanie wzbudziły odkryte i wywiezione potajemnie do Izraela freski namalowane w czasie wojny do dziecinnego pokoju willi gestapowca Landaua. Obecnie można oglądać jedynie ich kopie. Natomiast sensację wzbudziły sale na piętrze, gdzie eksponowane są pozostałości cennej kolekcji rodziny Lanckorońskich z niedalekiego Rozdołu. Dla niektórych uczestników była to wielka niespodzianka! Poruszenie jakie wywołało to odkrycie spowodowało opóźnienie w programie dalszego zwiedzania. Zniecierpliwiona grupa oczekiwała na maruderów pod muzeum, by wspólnie podążyć dalszym szlakiem. W końcu ruszyliśmy dawną ulicą Mickiewicza w kierunku centrum, ale nieco rozproszeni i podenerwowani. Po drodze mijaliśmy okazałe pałacowe rezydencje bogatych przedsiębiorców zagłębia naftowego z przełomu XIX i XX wieku, wśród nich dom burmistrza Rajmunda Jarosza, dobroczyńcy i właściciela Truskawca. Przy końcu ulicy, na skwerze zatrzymaliśmy się przy pomniku Adama Mickiewicza, w formie popiersia na postumencie, z oryginalną tablicą wykutą w języku polskim, umieszczoną obecnie w niewidocznym miejscu, z tyłu, dla zdezawuowania polskiego dziedzictwa. Stąd blisko już jest do katolickiej fary, gotyckiego kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii i św. Bartłomieja. Niestety jego podwoje okazały się zamknięte. Stojąc na zewnątrz wysłuchaliśmy opowieści o zniszczonym zabytkowym wnętrzu, po wojnie brutalnie spostponowanym przez sowiecką władzę. Kościół zamieniony na magazyn książek zwożonych z pobliskich majątków, w końcu uległ pożarowi, ściany pokryte freskami osmolił ogień a cenną zawartość władze wywiozły pewnej nocy w niewiadomym kierunku. Oto smutny los wielu podobnych zabytków o rodowodzie polskim. Jeszcze jako ciekawostkę pokazano nam na szczycie elewacji trzy wmurowane elementy płaskorzeźbione: ręka, noga, mózg, które podobno miały stanowić inspirację dla znanego powiedzenia „ręka, noga, mózg na ścianie”. Teraz już w szybkim tempie podążyliśmy na słodki poczęstunek do dość ponurej restauracji. Nie wszyscy jednak byli usatysfakcjonowani takim rozwiązaniem. Mimo zapoznania się z kilkoma ciekawymi zabytkami zabrakło zobaczenia kilku istotnych miejsc m.in. domu Schulza, czy poczucia przestrzeni rynku z ratuszem i starych uliczek. Na koniec skłoniliśmy kierowcę, by trasa powrotna prowadziła koło monumentalnej, świeżo odremontowanej synagogi, która uchodzi za jedną z największych w Europie.
Wieczór upłynął nam z kolei pod znakiem Rajmunda Jarosza. Dzięki zarchiwizowanemu wywiadowi z jego wnukiem, krakowskim aktorem, również Rajmundem Jaroszem, w Radiu Kraków z 2019 roku, z zapartym tchem wysłuchaliśmy interesującej opowieści o twórcy uzdrowiska, społeczniku, wieloletnim burmistrzu Drohobycza oraz historii rodziny. Pamięć o Jaroszach jest nadal żywa w Truskawcu, gdzie przetrwało wiele śladów ich działalności. Tragiczne losy młodszego pokolenia, pogodzenie się z utratą majątku, umiejętność przystosowania do nowej rzeczywistości, ale kierowanie sięzawsze zasadą przyzwoitości, stanowi znamienny przykład losu podobnie doświadczonych w wyniku zawieruchy wojennej.
Słuchaliśmy w skupieniu wspomnień o świetności Truskawca, jego twórcach, mając poczucie, że przebywając w tym miejscu pozostajemy wdzięcznymi beneficjentami ich działalności.”
Dla formalności należy dodać, że kadrę stanowiły n/w Osoby:
Komendant – hm Stanisław Piasecki
Kwatermistrz – hm Krystyna Wywiał
Lekarz – hm Bogdan Dudkowski
Pielęgniarka – Aldona Jach
Reasumując, był to kolejny wspólny bardzo udany wyjazd i oby było nam dane spotkanie się w takim gronie w Truskawcu za rok.