Termin: 04.11.2019 – 13.11.2019

Miejsce: Sanatorium „Południowe” w Truskawcu

Komenda Obozu:
Komendant – hm. Stanisław Piasecki
Kwatermistrz – Ewa Małota

Uczestnicy (+ Komenda):

1 ANDRYSZCZAK Czesława 21 NOWORYTA Krzysztof
2 BARUS Zofia 22 OPALIŃSKA-JELONEK Zofia
3 BIEDROŃSKA-SŁOTA Beata 23 PIASECKA Anna
4 BOGUSŁAWSKI Leszek 24 PIASECKI Stanisław
5 BOGUSŁAWSKA Teresa 25 PLANTA Barbara
6 DUDKOWSKI Bogdan 26 RACZYŃSKA Weronika
7 DUDKOWSKA Ewa 27 REINHARD-CHLANDA Małgorzata
8 DUDKOWSKA-WAWRZYCKA Elżbieta 28 ROZMUS Anna
9 GROSSE Marek 29 RYSZ Jerzy
10 JACH Aldona 30 SOJKA Krystyna
11 JACH Krzysztof 31 SZATAN Teresa
12 JELONEK Adam 32 SZLAWSKA Dorota
13 KĘPA Grażyna 33 SZLAWSKI Henryk
14 KOMOROWSKA Małgorzata 34 URBANIAK Stanisława
15 KORSKI Ryszard 35 URBANIAK Stanisław
16 KORSKA Antonina 36 TARNAWSKA Anna
17 MAKÓWKA Danuta 37 TARNAWSKI Jerzy
18 MAKÓWKA Marian 38 WÓJCIK Marzena
19 MALERKO Zofia 39 WÓJCIK Maria
20 MAŁOTA Ewa 40 WYSOCKA Olga

„Z miejsca na miejsce, z wiatrem wtór,
od Dniestru fal, z tatrzańskich gór,
wszędzie nas pędzi, wszędzie gna,
harcerska dola radosna...”

Tym razem to nie tylko harcerska dola, ale i chęć podreperowania swojego zdrowia i poznania Kresów Południowo-Wschodnich II Rzeczypospolitej.

4 listopada 2019 roku, bardzo wczesnym ranem, bo już o godzinie 4.45, grupa prawie 40 osób pakuje swoje bagaże i samych siebie do autokaru i wyrusza w drogę do sanatorium w Truskawcu na Ukrainie. Przed nami kilkaset kilometrów, a przede wszystkim przejście graniczne w Medyce. Oczywiście, nikt nie ma pojęcia, jak długo będzie trwała odprawa i jaki długi będzie postój, bo to przecież tzw. zewnętrzna granica UE. Droga upływa bardzo spokojnie, wszyscy jeszcze nieco zaspani, w końcu techniczny przystanek przy autostradzie na kawę. Zaczynają się rozmowy, jakieś żarty, wzajemne poznawanie się. Robi się sympatyczna atmosfera, ktoś zanucił harcerską piosenkę... i jedziemy dalej. Po drodze zabieramy jeszcze dwie osoby i już zbliżamy się do granicy. Odprawa celno-paszportowa nawet nie trwała długo i jesteśmy na Ukrainie.

Kresy...
Krajobraz zmienia się diametralnie. Przejeżdżamy przez Mościska, mijamy kolejne wioski. Wszechogarniająca bieda. Droga do Sambora jest jak ser szwajcarski, dziury wielkości koła młyńskiego. Widać porzucone domy, czasem pojawiają się zadbane posesje i nowiutkie cerkwie prawosławne z błyszczącymi kopułami „na bogato”, czasem jakiś odnowiony kościół.

Sambor – moje rodzinne miasto, tutaj się urodziłam, moja mała Ojczyzna...
Przed wojną miasto sadów i zadbanych ogrodów. Tutaj urodzili się i wzrastali dwaj prezydenci Krakowa – Józef Dietl i Mikołaj Zyblikiewicz. Gdy samborzanie musieli opuścić swoje miasto po 1945 roku tęsknota przepełniała ich serca... „Przywieź mi witkę znad Dniestru wierzbową, kwiat opadły jabłoni z naszego ogrodu, puch dmuchawca spod płotu i moje młode lata” (Jadwiga Wysoczańska-Klawińsz).

Omijamy centrum Sambora i jedziemy jakąś szutrową drogą dalej. Krajobraz podkarpacki.

Wkrótce zbliżamy się do celu podróży, o czym dobitnie przekonuje nas tablica drogowa z napisem TRUSKAWIEC. Wjeżdżamy na teren parku spowitego nieśmiałym jesiennym słońcem, w którym znajduje się sanatorium „Południowy”. Z przyjemnością prostujemy nogi. Wita nas Pani Larysa... menadżerka obiektu, który na 10 dni staje się naszym domem. W budynku niespodzianka: piękny ogród zimowy z oranżerią i egzotyczną roślinnością, wśród której buszują kolorowe papużki. I tu ciekawostka - w latach 70-tych sanatorium było przeznaczone dla kosmonautów Związku Radzieckiego.

Zaczyna się dla nas nie całkiem zwyczajne życie kuracjusza, bo to nie tylko planowane rozmaite zabiegi i bliższa znajomość z „Naftusią”, ale również możliwość zwiedzania, bo przecież jesteśmy u stóp Karpat, w bardzo modnym przed II wojną polskim, elitarnym uzdrowisku (bywał tutaj sam marszałek Józef Piłsudski i Bruno Szulc od „Sklepów cynamonowych”).

Sanatorium „Południowe” – wejście główne

Sanatorium „Południowe” – wejście główne

Wewnątrz budynku wspaniała oranżeria z egzotyczna roślinnością

Wewnątrz budynku wspaniała oranżeria z egzotyczna roślinnością

Wewnątrz budynku wspaniała oranżeria z egzotyczna roślinnością

Pobyt w Truskawcu postanowiliśmy rozpocząć z tzw. „przytupem” i we wtorek (5 listopada) wybraliśmy się do karczmy „ALIBI” w Drohobyczu na występ światowej sławy ukraińskiego zespołu folklorystycznego „BARWY KARPAT”. Chyba nikt nie spodziewał się aż takiego koncertu! Piękne, bogate stroje regionalne, koszule wyszywane niezwykle barwnym i precyzyjnym haftem krzyżykowym (prawdziwy majstersztyk!) dodawały blasku Profesjonalni artyści, muzyka „spływała” ze strun skrzypiec do naszych serc. Oczywiście, później nie zabrakło „Sokołów” i „Szła dzieweczka”. Tańcom przy polskich i ukraińskich piosenkach nie było końca. Była to również niepowtarzalna okazja posmakowania specjałów lokalnej kuchni. Wracamy rozbawieni, zadowoleni i w świetnych nastrojach.

Zespół folklorystyczny „Barwy Karpat” w trakcie koncertu

Zespół folklorystyczny „Barwy Karpat” w trakcie koncertu

Dość późny listopadowy czas, ale pogoda jest dla nas wyrozumiała, nie straszy śniegiem ani deszczem, więc staramy się nie gnuśnieć w budynku sanatorium i każdego dnia wychodzimy na dalsze i bliższe spacery po Parku Zdrojowym, do Pijalni Wód, czy też na małe zakupy.

Za chwilę wyruszamy z Przewodnikiem, p. Stanisławem Czaplą do centrum Truskawca

Za chwilę wyruszamy z Przewodnikiem, p. Stanisławem Czaplą do centrum Truskawca

7 listopada spotykamy się z przewodnikiem po Truskawcu panem Stanisławem Czaplą, Polakiem urodzonym w Mościskach, niewysokim, drobnym mężczyzną. Już po pierwszych zdaniach orientujemy się, że to człowiek niezwykły, który dzieląc się swoją wiedzą, dzieli się samym sobą, tak jakby realizował swoją życiową misję. Na koniec zwiedzania prowadzi nas do kościoła Wniebowzięcia NMP, który został odbudowany z gruzów. Okazuje się, że pan Stanisław jest oddanym darczyńcą tej świątyni. Od wielu lat organizuje w niej wieczory muzyki organowej i skrzypcowej, poezji i śpiewu, a pieniądze uzyskane z tej działalności inwestuje w jej rozwój, m.in. zakupił w Niemczech organy. Specjalnie dla naszej grupy recytuje swoje wiersze i zadbał o mini recital organowy. Jesteśmy mocno poruszeni i wzruszeni. Ostatnim utworem jest polonez Ogińskiego „Pożegnanie Ojczyzny”. W oczach błyszczą łzy.

 Wnętrze kościoła Wniebowzięcia NMP w Truskawcach

Wnętrze kościoła Wniebowzięcia NMP w Truskawcach

Po powrocie z miasta, okazuje się, że to nie koniec artystycznych doznań. W Ogrodzie Zimowym czeka na nas z koncertem zespół regionalny super seniorów – czterech osób w wieku blisko 90 lat! Solistą jest 87-latek. Zaśpiewali i zagrali dla nas piosenki ukraińskie. Oczywiście, z naszej strony było gromkie ,,sto lat”.

Przed nami wyjazd w Karpaty (sobota, 9 listopada) do twierdzy Tustań, z zaplanowanym wcześniej krótkim zwiedzaniem Borysławia (zagłębie naftowe). Droga do niej, można rzec, ,,w budowie” była ekstremalna. Tylko najwytrwalszym udało się ją „zdobyć”, dlatego warto przytoczyć kilka ciekawostek na jej temat przygotowanych przez dh hm. Ryszarda Korskiego:

,,Tustań - skalna twierdza-gród i urząd celny z okresu IX - XVI wieku; staroruski skalny zespół obronny rozmieszczony w Ukraińskich Karpatach znajdujący się w pobliżu wsi Urycz, na południu od Borysławia. Jest to unikalny zabytek historii, archeologii, architektury i przyrody (...). Nazwa ma etymologicznie prasłowiańskie pochodzenie składające się z dwu komponentów "Tu + Stań", co było związane z funkcją gospodarczą tego grodu, jako grodu celnego i granicznego Księstwa Halicko-Wołyńkiego z Węgrami. Gród zajmował szczególne miejsce w budownictwie drewnianym w okresie średniowiecza. Skalne formacje zostały niezwykle umiejętnie wykorzystane przez budowniczych w powiązaniu z oryginalnymi konstrukcjami z drewna, tworząc swoisty monolit (...). Upadek twierdzy w XVI wieku spowodowany był głównie względami ekonomicznymi (zaniechanie wywozu soli z Galicji na południe Europy) oraz politycznymi (ustabilizowanie się stosunków Polski z Węgrami oraz znaczące przesuniecie granic Polski na wschód). W oparciu o zapisy historyczne, odtworzono w technice 3D rekonstrukcję zamku”.

Twierdza „Tustan” w Karpatach Wschodnich

Twierdza „Tustan” w Karpatach Wschodnich

Wracamy do Borysławia i zatrzymujemy się w „Barabskim Moście”. Restauracja klimatyczna w stylu „nafciarskim”. Poznaliśmy smak pelmeni (lub pielmieni), malutkich pierożków z mięsem, które są charakterystyczne dla kuchni rosyjskiej i ukraińskiej. W drodze powrotnej do Truskawca przejeżdżamy obok niewielkiego domu, w którym urodził się i dorastał Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce, który ma duże zasługi w budowaniu porozumienia między narodami, a zaraz obok dom, w którym urodziła się aktorka Marta Lipińska.

Cmentarz Orląt Lwowskich

Cmentarz Orląt Lwowskich

W końcu nastał wyczekiwany od początku wyjazd na wycieczkę do Lwowa (10 listopada). Program standardowy dla polskich wycieczek: Cmentarz Łyczakowski, Cmentarz Orląt Lwowskich (w przededniu Święta Niepodległości obecność grup z Polski ma swoją wymowę – razem z innymi śpiewamy hymn), Katedra Ormiańska, Katedra Łacińska (uwagę zwraca tablica pamiątkowa upamiętniająca Olgę i Andrzeja Małkowskich – założycieli skautingu na ziemiach polskich), Stare Miasto, pomnik Adama Mickiewicza, Ratusz i przepiękna Opera, którą odwiedziliśmy. Brakuje słów, aby wyrazić zachwyt nad jej pięknem, wspaniałą architekturą, rzeźbami i malarstwem. Scenę zasłania kurtyna, zwana Parnas, namalowana przez Henryka Siemiradzkiego. Wkrótce rozpoczyna się spektakl operowy „Trubadur” Giuseppe Verdiego, w którym uczestniczymy.

Wspólne zdjęcie przed budynkiem lwowskiej Opery

Wspólne zdjęcie przed budynkiem lwowskiej Opery

Wnętrze Opery we Lwowie robi na wszystkich duże wrażenie

Wnętrze Opery we Lwowie robi na wszystkich duże wrażenie

Zwiedzanie Lwowa usposobiło nas jeszcze bardziej w patriotycznym przeżywaniu Święta Niepodległości. Zatem uroczysty kominek. Przy pianinie Jerzy... i wspólne śpiewanie tradycyjnych pieśni żołnierskich i piosenek harcerskich. Pląsy zuchowe zakończyły radosne świętowanie.

Pląsy zuchowe to hity naszych wieczornych spotkań

Pląsy zuchowe to hity naszych wieczornych spotkań

Czas nieubłaganie płynie... jeszcze tylko pożegnalny kominek i „już do odwrotu, głos trąbki wzywa...”

Pożegnalna uroczysta kolacja i „... jedzie pociąg z daleka ...”

Pożegnalna uroczysta kolacja i „... jedzie pociąg z daleka ...”

13 listopada rano wyruszamy w drogę powrotną do Krakowa. W pamięci zapisujemy skrzętnie wszystkie przeżycia i wspomnienia. Obiecujemy sobie, że tu wrócimy, tym bardziej jest to realne, że Druh Komendant Stanisław Piasecki podpisał już umowę z sanatorium ,,Południowy” na następny rok. Znowu wracamy przez Sambor. W słońcu widać z daleka kościół rzymsko-katolicki. Potem przy drodze na Biskowice mijamy cmentarz, na którym zachowało się ok. 1000 grobów z polskimi inskrypcjami.

Umykają kolejne kilometry... Kraków. Kończy się nasza sanatoryjno-wycieczkowa wyprawa do Truskawca na Kresy...

Druhu Komendancie – dziękujemy za wyprawę, która była i dla ciała, i dla ducha.

phm. Czesława Andryszczak
zdjęcia hm Stanisław Piasecki